Zamiast tego, skład siedmiu sędziów postanowił wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pytaniem prejudycjalnym. Taki obrót spraw może nieco rozczarować frankowiczów, którzy liczyli na szybkie rozstrzygnięcie, jednak z drugiej strony można uznać, że skierowanie sprawy do TSUE może ostatecznie przynieść pozytywny rezultat – zwłaszcza że dotychczasowa linia orzecznicza Trybunału jest wyraźnie prokonsumencka. Istotne teraz jest przede wszystkim, by wyrok zapadł bez zbędnej zwłoki.
Czym jest zarzut zatrzymania?
Zarzut zatrzymania wynika z przepisów Kodeksu cywilnego i dotyczy sytuacji, w której – na skutek odstąpienia od umowy, jej rozwiązania lub stwierdzenia nieważności – obie strony zobowiązane są do zwrotu wzajemnie spełnionych świadczeń. W takim przypadku każda z nich ma prawo wstrzymać się z wykonaniem swojego obowiązku do czasu, aż druga strona zrealizuje swoją część lub przedstawi odpowiednie zabezpieczenie. W kontekście kredytów frankowych oznacza to, że bank – powołując się na prawo zatrzymania – może odmówić wypłaty środków kredytobiorcy do momentu, w którym ten nie odda otrzymanego kapitału.
Warto jednak zaznaczyć, że zastosowanie zarzutu zatrzymania nie wpływa na sam fakt nieważności umowy – dotyczy jedynie rozliczeń pomiędzy stronami. Co więcej, pojawia się poważny problem prawny: zarzut ten co do zasady stosuje się do umów wzajemnych, czyli takich, w których obie strony świadczą sobie coś nawzajem o równoważnej wartości. Tymczasem umowa kredytowa nie spełnia tych warunków – strony nie wymieniają się dobrami o równym charakterze, a świadczenia są jednostronne i pieniężne. W konsekwencji trudno zakwalifikować umowę kredytu jako wzajemną, co poddaje w wątpliwość możliwość stosowania przez banki tego mechanizmu. Problem jest jednak na tyle złożony, że konieczne stało się uzyskanie jednoznacznego stanowiska Sądu Najwyższego.
Rola Rzecznika Finansowego i spór o charakter umowy kredytowej
Zarzut zatrzymania w sprawach dotyczących kredytów frankowych pojawił się stosunkowo niedawno i, jak to bywa z nowymi zagadnieniami prawnymi, wywołał rozbieżności w orzecznictwie. Część sędziów uznaje, że banki nie mają prawa korzystać z tego instrumentu, podczas gdy inne składy orzekające przyznają bankom takie uprawnienie. W związku z tym do dyskusji włączył się Rzecznik Finansowy, który jeszcze w 2021 roku w opracowaniu poświęconym analizie problemów dotyczących kredytów frankowych wskazywał, że istnieją dwa podejścia do charakteru umowy kredytu bankowego.
Zgodnie z pierwszym poglądem kredyt należy traktować jako umowę dwustronnie zobowiązującą, ale nie wzajemną. Drugi punkt widzenia uznaje taką umowę za wzajemną. To rozróżnienie ma kluczowe znaczenie – jeśli uznać umowę kredytową za wzajemną, bank może powołać się na prawo zatrzymania w oparciu o przepisy art. 496 i 497 Kodeksu cywilnego w przypadku stwierdzenia nieważności umowy lub uznania klauzul za niedozwolone.
Z kolei jeśli uznać, że mamy do czynienia jedynie z umową dwustronnie zobowiązującą, a nie wzajemną, wówczas obowiązuje teoria dwóch kondykcji – każda strona ma osobne roszczenie o zwrot świadczenia, ale prawo zatrzymania nie przysługuje żadnej z nich. Rzecznik Finansowy przyjął właśnie takie stanowisko i dlatego skierował do Sądu Najwyższego pytanie o to, czy umowa kredytu bankowego – jako umowa uregulowana w ustawie Prawo bankowe – jest umową wzajemną czy tylko dwustronnie zobowiązującą.
Sąd Najwyższy kieruje pytanie do TSUE
Pierwotnie uchwała Sądu Najwyższego miała zostać wydana już w lipcu 2023 roku, jednak termin ten przesunięto na 6 października. I choć wówczas siedmioosobowy skład SN zebrał się ponownie, uchwały znów nie podjęto. Sąd stwierdził, że umowa kredytowa ma charakter wzajemny – co koresponduje z dotychczasową linią orzeczniczą tego sądu, m.in. z uzasadnieniem uchwały z 7 maja 2021 roku . Jednocześnie uznano jednak, że sam fakt zaklasyfikowania kredytu jako umowy wzajemnej nie przesądza o zasadności stosowania zarzutu zatrzymania.
Sąd zauważył również, że przepisy prawa unijnego mogą pozostawać w sprzeczności z możliwością stosowania przez banki prawa zatrzymania. Mimo to SN dostrzegł także argumenty przemawiające za dopuszczalnością jego stosowania w pewnym zakresie. W związku z tym zdecydowano się przekazać sprawę Trybunałowi Sprawiedliwości UE, by rozstrzygnął tę kwestię na poziomie prawa wspólnotowego.
Z punktu widzenia frankowiczów ta decyzja nie jest niekorzystna. Gdyby SN podjął uchwałę, która uznałaby prawo zatrzymania po stronie banków, sytuacja kredytobiorców byłaby zdecydowanie trudniejsza – szczególnie że uchwała w składzie siedmioosobowym miałaby charakter zasady prawnej. TSUE natomiast wielokrotnie w swoich orzeczeniach wykazywał przychylność wobec konsumentów, co daje powody do optymizmu.