Dodatkowo, uwzględniając straty ponoszone przez banki z powodu pandemii i obniżenia stóp procentowych, obawy o kondycję sektora bankowego nie są bezpodstawne.
Możliwe warianty dla banków
W raporcie z 22 września przedstawiono dwa scenariusze oceniające odporność banków na ryzyko związane z kredytami frankowymi.
Pierwszy, bardziej optymistyczny wariant zakłada, że banki stracą 16% wartości portfela kredytów frankowych – byłoby tak, gdyby doszło do przewalutowania tych kredytów z zachowaniem ich dotychczasowych warunków. Drugi scenariusz przewiduje znacznie wyższe straty – sięgające 41% – w przypadku, gdy przewalutowaniu będzie towarzyszyło pozostawienie frankowego oprocentowania, co zdarza się rzadziej, więc jego realizacja jest obecnie mało prawdopodobna.
Jak banki radzą sobie z problemem frankowym?
W raporcie odniesiono te założenia do sytuacji poszczególnych banków. Wynika z niego, że największe instytucje finansowe w kraju, takie jak PKO BP, Pekao S.A. i Santander Bank Polska, są w stanie poradzić sobie nawet w przypadku realizacji pesymistycznego scenariusza ze stratami przekraczającymi 40%.
Jeśli natomiast straty wyniosłyby około 16%, większość polskich banków byłaby w stanie je pokryć w ciągu dwóch lat. Dłuższego czasu potrzebowałyby jedynie te instytucje, które posiadają znaczący udział kredytów frankowych – jak mBank czy Millennium.
Najgorzej wypada jednak Getin Noble Bank – według analiz, nawet w przypadku realizacji najkorzystniejszego scenariusza, bank ten może nie być w stanie pokryć strat wynikających z przegranych spraw frankowych. W rezultacie jego klienci mogą mieć trudności z odzyskaniem należnych im kwot, nawet jeśli wygrają procesy sądowe.
Niepokojące dla sektora bankowego jest również to, że liczba nowych pozwów frankowych nie maleje mimo pandemii – wręcz przeciwnie, w ostatnim czasie padł rekord pod względem ich liczby. Nic nie wskazuje na to, by ta tendencja miała się odwrócić.
Jednakże, porównując ogólną liczbę kredytów walutowych z liczbą toczących się spraw sądowych, wciąż można uznać, że tych drugich jest relatywnie niewiele. Oznacza to, że z punktu widzenia banków wciąż bardziej opłaca się prowadzić spory w sądach niż zawierać ugody z klientami.