W odpowiedzi na pytania Sądu Najwyższego dotyczące kredytów walutowych, obie instytucje opowiedziały się po stronie banków, pomijając kluczowe problemy kredytobiorców. W ich ocenie to nie konstrukcja umów ani abuzywne zapisy, ale globalny kryzys i nagły wzrost kursu franka odpowiadają za trudną sytuację frankowiczów.

NBP: kurs średni zamiast tabeli banku

Narodowy Bank Polski sugeruje, że kontrowersje wokół klauzul przeliczeniowych można rozwiązać, zastępując je średnim kursem NBP. Taki zabieg, ich zdaniem, minimalizowałby ingerencję w treść umowy i zmniejszał straty banków – szacowane na około 8,8 mld zł, co stanowiłoby około 35% ich zysków brutto i 3% kapitałów własnych. Dla porównania: najgorszy dla banków scenariusz, czyli masowe unieważnienia umów i uznanie ich roszczeń za przedawnione, kosztowałby nawet 234 mld zł.

Przeciwko konwersji na złotówki z oprocentowaniem LIBOR

NBP negatywnie ocenia również pomysł konwersji kredytów na złotowe z zachowaniem niższego oprocentowania LIBOR. W ich ocenie byłoby to nieuczciwe wobec klientów, którzy od początku zaciągali kredyty w złotych, ponieważ stopa WIBOR jest znacznie wyższa. Bank centralny wskazuje również, że w praktyce rynkowej nie funkcjonują złotowe kredyty oparte na zagranicznej stopie procentowej. KNF szacuje, że takie rozwiązanie kosztowałoby banki 78,5 mld zł i pochłonęło aż 37% ich kapitału.

NBP unika jasnego stanowiska w sprawie rozliczeń

W kontekście rozliczeń po unieważnieniu umowy (czyli wyboru między teorią salda a teorią dwóch kondykcji), NBP nie opowiada się za żadnym konkretnym rozwiązaniem. Z punktu widzenia gospodarki, według banku centralnego, sposób rozliczenia stron nie ma większego znaczenia.

Kiedy zaczyna się przedawnienie?

Jedno z pytań Sądu Najwyższego dotyczyło początku biegu przedawnienia roszczeń banków. Jeśli za taki moment uznać datę zawarcia umowy, banki straciłyby prawo do dochodzenia swoich należności, a kredytobiorcy mogliby zachować środki wpłacone w ramach rat. NBP ostrzega, że takie rozwiązanie przyniosłoby konsumentom korzyści sięgające aż 9% PKB z 2020 roku, co według banku centralnego doprowadziłoby do poważnych dysproporcji.

NBP: bankom należy się wynagrodzenie za kapitał

NBP uważa, że w sytuacji unieważnienia umowy banki powinny mieć prawo do otrzymania rekompensaty za udostępniony kredyt. Proponuje, by było ono wyliczane na bazie standardowego oprocentowania kredytów złotowych (WIBOR plus marża). KNF szacuje, że spełnienie takich roszczeń kosztowałoby banki około 56,4 mld zł.

Bank centralny broni systemu, nie klientów

W całym swoim stanowisku NBP odwołuje się do twardych danych ekonomicznych i ostrzega przed negatywnymi skutkami rozstrzygnięć korzystnych dla frankowiczów. Choć podkreśla potrzebę ujednolicenia orzecznictwa, bank centralny apeluje o wyważenie interesów i unikanie drastycznych rozwiązań uderzających w sektor bankowy. Jego preferowanym scenariuszem jest pozostawienie kredytów we frankach i zastosowanie kursu średniego NBP jako alternatywy dla tabel bankowych.

Z kolei KNF prezentuje inne podejście – optuje za ugodami i przewalutowaniem kredytów na złotówki z oprocentowaniem opartym na WIBOR-ze. Różnica podejścia KNF i NBP pokazuje rozbieżność w strategiach ratowania sektora, choć obie instytucje zgodnie stawiają dobro systemu finansowego ponad interesy konsumentów.